Ogólnie nie było tak łatwo jak by się mogło wydawać, dużo błąkania, jeżdzenia po złej nawierzchni - piachu, żwirze, ale juz znam drogę i mogę uderzać na górę Kamieńsk.
Miało być luźno, pulsometr naprawiony, niestety przejechał tak blisko mnie tir że aż mnie do góry uniosło. trochę sie pozdzierałem, nogawki mają dziure, rekawice zdarte. No niefajnie ogólnie. Ale pulsometr działa :D
Nie jestem maniakiem wczesnego wstawania jak niektórzy bikestats'owicze i wstałem spokojnie przed 9, uszykowałem sie, upiekłem sobie placki owsiane na drogę [ponad pół kilo]. Wyjechałem 10:50. Droga do Łasku w dobrym stanie jednak jest trochę remontów i trzeba stać na światłach dużo. W łasku byłem po 2h jazdy, później pojechałem w strone Pabianic, przeciąłem jedynkę w rzgowie i poleciałem do Rokicin, tak padłem i zrobiłem pierwszy dłuższy postój [20 minut]. Po odpoczynku jadąć 25 km/h dowlokłem się do PT. W domu byłem przed 17.
Przez miasto, do Olgi z kamerą i z powrotem, a później po płytkę i z powrotem. Zimno dziś i niepewna pogoda a chciałem zrobić jakąś fajną trasę. Jutro postaram się pojechać + 100km.